wtorek, 24 maja 2016

Biurowo i łąkowo zarazem...

Piszemy czasem na naszych blogach o zieleni miejskiej, o skwerach, parkach i zieleńcach. Dziś przed pracą odwiedziłam z aparatem miejsce, które już dawno przyciągało moją uwagę.
Taka kwietna łąka. Wcale nie pokazowa, tylko całkiem rzeczywista.
Podglądam ją już drugi sezon i radzi sobie całkiem dobrze, choć jednak jest wspomagana podlewaniem. Najpierw w kwietniu pojawiają się narcyzy, a potem stopniowo szpaler kwitnących bylin wymieszanych w cudownym wielokolorowym dywanie.
Teraz, wzrok przyciągają złocienie, ale mamy tutaj i szałwie i krwawniki i rozmaite baldaszki baldaszkowatych...
Miejscami łąka przechodzi w rabatę z krzewów, gdzie teraz królują proste i niezawodne róże.
W niektórych częściach rabaty łąkowej, rośliny nie są tak chaotyczne, ale posadzono je w jednokolorowych skupiskach, co też daje niesamowity efekt.
Bardzo nowoczesny biurowiec jest otoczony wianuszkiem łąkowym...
I przez chwilę można zapomnieć o pewnej bezduszności i bezosobowości takich biurowców...
Ale niestety ten fajny obraz psuje brak miejsc parkingowych, co powoduje, że sąsiednia posesja niestety wygląda tak...
A mogło być sielsko i bajkowo w centrum miasta...
 
 

sobota, 21 maja 2016

Pszczyna - zamek w pięknym parku

Zmierzając do Pisarzowic (tutaj), odwiedziliśmy Pszczynę. Miałam okazję już wcześniej odwiedzić ten wyjątkowy pałac, ale było to w marcu i bardzo przelotem. Dlatego tym razem, zaplanowaliśmy spędzenie tam całego dnia.
Zamek w Pszczynie jest wyjątkową rezydencją magnacką. Źródła podają, że jest to jedyny w Polsce obiekt tego typu, w którym zachowało się w całości oryginalne wyposażenie. Sam budynek otoczony jest parkiem krajobrazowym, w którym jako dodatkowe atrakcje można odwiedzić niewielki skansen i zagrodę żubrów.
Właścicielami dóbr w Pszczynie była w ostatnich przedwojennych latach, rodzina von Hochbergów, do której należał także zamek w Książu. Co ciekawe, w obydwu zamkach eksponowane są pamiątki po pięknej księżnej Daisy, żonie ostatniego właściciela obydwu rezydencji. Warto pamiętać, że Pszczyna dopiero po roku 1920 została włączona do państwa polskiego.
 
Jakkolwiek historia zamku w Pszczynie sięga średniowiecza, to obecny kształt jest stosunkowo współczesny. Rezydencja i park były poddane gruntownej przebudowie, na przełomie XIX i XX wieku. W zamku zachowane są wcześniejsze meble, lustra, papierowe tapety czy nawet dawny bruk i posadzki! Faktycznie, w tym niewielkim budynku, wnętrza zachwycają spójnością i bogactwem dekoracji...
Ciekawe jest także to, że tutejsze Muzeum otwarto już w maju 1946 roku, co z pewnością pozwoliło na zachowanie oryginalnego wystroju wnętrz. Obecny wystrój odpowiada początkom XX wieku, kiedy zakończono gruntowny remont i modernizację, stąd w pomieszczeniach świeczniki są już przerobione na lampy elektryczne, a przy sypialniach znajdują się toalety.
Wystrój wnętrza zachwyca, zarówno jako całość jak i zbiór poszczególnych sprzętów wykonanych misternie, harmonijnych i po prostu pięknych...
W mojej opinii to jedna z ciekawszych i doskonale udostępnionych zwiedzającym rezydencja w Polsce. Oczywiście, spędziliśmy także sporo czasu spacerując w parku otaczającym zamek. Park jest zaplanowany wokół kilku zbiorników wodnych, nad którymi goście spacerują po romantycznych mostkach. Są one na tyle malownicze, że stały się najczęściej fotografowanym motywem w pszczyńskim parku...
W maju uwagę spacerujących przyciągają przede wszystkim kwitnące różaneczniki. W sprzyjającym, łagodnym klimacie, osiągają tutaj imponujące rozmiary.
Nad stawami kwitną zarówno różaneczniki jak i delikatniejsze azalie, oczywiście z mostkami w tle...
Innym mostkom towarzyszą rozrośnięte klony palmowe...
A spacer nad stawami pozwala zachwycać się kolejnymi ciekawymi kompozycjami...
I jeszcze...
 

Zamek w Pszczynie bardzo przypadł nam do gustu, wpisaliśmy go na listę miejsc, do których jeszcze będziemy chcieli powrócić... A tym razem pojechaliśmy dalej, do królestwa różaneczników...
 
Oficjalna strona z wszystkim informacjami praktycznymi - tutaj (klik) Piękne miejsce na popołudniową herbatkę, prawda?
 
 
 

 

poniedziałek, 16 maja 2016

Wyjątkowa willa w Otwocku...

"Kto chce mieć pojęcie o ogólnym charakterze Otwocka, powinien go odwiedzić dwa razy przynajmniej: raz w końcu maja lub w czerwcu, gdy świeżo rozpuszczone pączki sosnowe napełniają powietrze niezrównanym aromatem, gdy wille otwockie toną wśród kwiatów bzu, jaśminów, a później akacji, gdy cały Otwock wre życiem i gwarem licznych letników - drugi zaś raz - wśród zimy, gdy śniegi spadłe pokryją białym całunem lasy tutejsze - i nad Otwockiem zapanuje majestatyczna cisza." W. Czaplicki, Przewodnik po Otwocku, 1906

Są w naszej okolicy i takie zakątki. Sięgające korzeniami do pierwszych lat XX wieku, kiedy Otwock stał się szybko rozwijającym się uzdrowiskiem. Ze względu na suchy klimat i zatopienie w sosnowych lasach typowe letnisko powoli przeradzało się w "leśną stację klimatyczną". To zupełnie niesamowite, w roku 1925 w Otwocku spisano: 2 hotele, 40 pensjonatów, 1300 willi i dworków z łączną liczbą pokoi gościnnych 4480!
Spisy gości uzdrowiska mówią o rocznej frekwencji około 14 000 osób w 1928 roku, z których większość spędzała tu kilka miesięcy, a nawet lat lecząc przede wszystkim choroby dróg oddechowych. Wiele osób korzystając ze specyficznego mikroklimatu doznawało ulgi w cierpieniach gruźliczych, której przecież przed odkryciem antybiotyków, nie leczono w dzisiejszym rozumieniu.
Na potrzeby coraz liczniej przybywających koleją gości rozbudowywano drewniane wille w specyficznym stylu zwane "świdermajerami", lub po prostu "drewniakami". Wiele z tych budynków zaopatrzono w szerokie werandy i tarasy, umożliwiające gościom leżakowanie.
Największym uzdrowiskiem był pensjonat Abrama Górewicza. Źródła podają, że ten imponujący budynek jest największym drewnianym pensjonatem nie tylko w naszej okolicy, ale także w Europie. Co ciekawe, powstawał on stopniowo, w latach 1906-1921, a ostatecznie składa się aż z siedmiu skrzydeł zanurzonych w sosnowym lesie.
Na południe wysunięte są rozłożyste werandy, a od strony wschodniej - ulokowano raczej niewielkie pokoiki mieszkalne.
Pensjonat był niezwykle elegancki i nowocześnie wyposażony. Gości zachęcały foldery reklamowe:
Oczywiście, nadejście wojny przerwało rozwój otwockiego uzdrowiska. Obecnie miasto nie ma oficjalnie takiego statusu, choć do dziś dział tu kilka dużych kompleksów szpitalnych, także związanych z chorobami płuc. Imponujący gmach sanatorium Górewicza przechodził przez różne ręce, ostatecznie trafiając do inwestora, który obiecał odtworzenie w nim jednostki leczniczej.
Prace remontowe trwają, a mieszkańcy zabiegają o zachowanie nielicznych pozostałych stuletnich "drewniaków". Nawet jeśli oczekiwania dzisiejszych kuracjuszy są wyższe niż kiedyś, to nadal budynki te zachwycają urokliwymi detalami...
W wielu nowych budynkach, prywatnych i publicznych przywołuje się podobne detale...
W 1906 roku, Przewodnik po Otwocku tak widział przyszłość tych okolic: "Z czasem nie będzie to już miejscowość przeważnie dla chorych przeznaczona, lecz i dla tej ludności Warszawy, która pracując i działając w Warszawie, zechce zamienić niezdrowe, a coraz droższe mieszkania stołeczne, życiem wśród przyrody."
Aby promować piękno dawnych budynków sanatoryjnych, co roku organizowane są Festiwale Świdermajer - tutaj. Wydawane w formie reprintów są też dawne teksty, reklamy i zdjęcia - tutaj. W pewnym sensie, budynki te żyją jako świadectwo unikalnej dawnej świetności tego obszaru, choć pewnie wolelibyśmy widzieć je w lepszym stanie...
 
Dla zainteresowanych:
Pensjonat Abrama Górewicza - informacje wikipedia
Apel mieszkańców o odbudowę pensjonatu - kwiecień 2014
Informacja o rewitalizacji - kwiecień 2016

Może kolejnej wiosny już będą widoczne postępy w odbudowie tego niesamowitego budynku?

Korzystałam z publikacji: Robert Lewandowski: Kronenberg, Andriolli i wilegiatura czyli podwarszawskie letniska linii otwockiej, 2012
 

środa, 11 maja 2016

Wiosna w Ogrodzie Krasińskich w Warszawie

Ogród Krasińskich jest częstym celem moich spacerów. W 2015 roku, odwiedziłam go dwukrotnie, oglądając nowe rabaty ozdobne (rabata różana - tutaj, rabata bylinowa - tutaj). W ubiegłym tygodniu, odwiedziłam go z aparatem aby udokumentować wiosenną odsłonę tego parku.
 
Ogród Krasińskich to dość duży, spokojny i elegancki park. To chyba najlepsze określenia opisujące obraz tego parku po renowacji. Historia ogrodu otaczającego pałac Krasińskich sięga XVII wieku, kiedy powstała tutaj rezydencja magnacka, usytuowana na granicy przedmieść Warszawy. Była to jedna z pierwszych rezydencji, w której dominanta był pałac, a układ barokowego ogrodu podkreślał piękno architektury.
W drugiej połowie XVIII wieku, rezydencja została przekazana miastu i w całości otwarta dla mieszkańców. Warto wiedzieć, że był to pierwszy park publiczny, otwarty dla mieszkańców miasta w nowoczesnym tego słowa znaczeniu. Koniec XIX wieku przyniósł gruntowną przebudowę ogrodu, wykonaną na podstawie projektu Franciszka Szaniora. Podobnie jak w Parku Ujazdowskim i Skaryszewskim, także i tutaj, zaproponował on swobodne, naturalistyczne kompozycje, nawiązujące do ogrodów angielskich.
W ostatnich latach, 2012-2013 przeprowadzono kolejną gruntowną modernizację. Usunięto część drzewostanu, co wywołało liczne protesty nie tylko mieszkańców. Ostatecznie, w najnowszej wersji, park stał się jasny, przejrzysty, a zachowane stare drzewa nadal stanowią szkielet jego kompozycji.
W wielu miejscach, nasadzenia zostały uzupełnione o krzewy ozdobne. Pod okapem liści starszych drzew, stworzono rabaty z niskich bzów, jaśminowców, hortensji. Przy placach zabaw powstały nowe rabaty bylinowe. W moim odczuciu, rewaloryzacja jest bardzo udana, a park jest ciekawym zbiorem różnorodnych roślin: od rozrośniętych, wiekowych egzemplarzy do zupełnie niedawnych nasadzeń.
Warto dodać, że w Ogrodzie Krasińskich, poza dwoma placami zabaw dla dzieci, stworzono, chyba jedyny w Warszawie, wydzielony wybieg dla psów!
 
Ogród Krasińskich leży niedaleko od centrum miasta, a spacer w nim daje możliwość miłego odpoczynku w oazie zieleni. Zapraszam do odwiedzenia!
 
Strona oficjana: Ogród Krasińskich - tutaj
Moje wcześniejsze spacery w Ogrodzie Krasińskich - lipiec 2014, różanka lipiec 2015, rabata bylinowa lipiec 2015
Inne tereny zielone w Warszawie - tutaj