wtorek, 21 października 2014

A na ul. Świetokrzyskiej doniczkowo...

Po kilku latach prac związanych z drugą linią metra, udostępniono przejazd jedną z centralnych ulic Warszawy- ulicę Świętokrzyską. W ramach przebudowy zwężono jezdnię, poszerzono chodniki i zmieniono aranżację zieleni.
Wzdłuż ulicy Świętokrzyskiej mamy teraz donice z nowymi aranżacjami. W większości z nich rosną wiśnie, w niektórych - tawuły i miskanty.
Miskanty w doniczce wyglądają... mizernie.
 
W kilku miejscach zostały starsze drzewa, posadzone gruncie. Wśród nich dominują platany, pozostało tez kilka lip, które jednak nie czują się tu zbyt dobrze i bardzo szybko tracą liście.
Szeroki chodnik jest dość pusty, a rozstawione tu i tam ławki raczej nie zachęcają do odpoczynku.
Zastanawiałam się, dlaczego bardziej podoba mi się aranżacja zieleni na sąsiedniej ulicy- na Nowym Świecie. Jest tu duże więcej donic, w których nasadzenia są często zmieniane.
Akurat trafiłam na moment wymiany  niecierpków na jesienne chryzantemy. W większych donicach rośnie szpaler drzew liściastych (w tym roku są to robinie, kiedyś były wiśnie), które przed zimą zostaną zamienione na świerczki. Czy zauważyliście, że na Nowym Świecie ocalało jedno, ostatnie drzewko w gruncie? To grusza przytulona do tej kamienicy.
Zerknęłam do książki wspomnieniowej autorstwa Zygmunta Stępińskiego, który był jednym z architektów odbudowujących tę część Warszawy po II wojnie światowej.
Pisze on tak: "Przy odbudowie Nowego Światu, marzyłem zawsze o tym, aby na tę ulice wprowadzić zieleń. jest to bowiem jedyny fragment traktu Belweder-Zamek pozbawiony jej całkowicie".
W trakcie powojennej odbudowy, pozostawiono nieliczne siewki drzew, dosadzono także winobluszcze aby pięły się po elewacjach. Do dziś ocalała ta jedyna grusza, ale drzewa i kwiaty w donicach są jej dobrym uzupełnieniem. We wspomnieniach pana Stępińskiego, ta sama gruszka wygląda tak:
 
Zacytuję jeszcze jeden fragment ze Wspomnień Warszawskiego Architekta, dotyczący utworzenia zieleńców na tyłach Nowego Światu i Świętokrzyskiej: "Obsadzenie drzewami odbyło się w grudniu 1954 roku, tuż przed Bożym Narodzeniem. Nowym Światem przedefilowało dwadzieścia ciężarówek. Każda z nich wiozła po dwie dorodne, dwudziestoletnie lipki. Drzewa starannie opakowane - wraz z koszami ziemi ujętej w specjalne metalowe klamry - odbyły długa podróż spod Szczecina, aby ozdobić nową ulicę." Te posadzone 60 lat temu lipy do dziś rosną przy bocznych uliczkach.
A na ulicy Świętokrzyskiej jest doniczkowo...

6 komentarzy:

  1. nie mam przekonania do takich donicowych aranżacji, chociaż pewnie roślinom lepiej to służy,jeżeli po zmianie dekoracji nie trafiają na śmietnik oczywiście. drzewa w mieście nie maja lekko :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony - tak, nie mają lekko. Usychają, chorują, łamią się. Ale patrząc na inne miasta widzę, że jednak można kompromisowo...

      Usuń
  2. Uczciwie powiem - nie podoba mi się, zwłaszcza ulica Świętokrzyska, ale i Nowy Świat nie wzbudza mojego zachwytu. No ta mania sadzenia drzew potem szczelne zabrukowanie otocznia pnia i ciekawe jak drzewo ma czerpać wodę niezbędną do życia? Czyżby ktoś nawadniał je sztucznie? Bo jak nie, to najdalej za dwa lata uschnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wydaje mi się, że te drzewa są podlewane (czasami), w upalne dni widuję beczkowóz podlewający nawet jednoroczne w doniczkach. Na pewno część z nich usycha i potem są zastępowane nowymi. Drzewa podobnie, pewnie w doniczkach łatwiej je wymieniać. Dla mnie jednak robi się miejska pustynia i te smutne doniczki tego nie zmienią...

      Usuń
    2. Donice powinny służyć jedynie do kaskad kwiatów kolorowo kwitnących latem, a drzewa, krzewy powinny mieć miejsce w gruncie w ilościach dających przyjemne wrażenie, że żyjemy w miejscu dla ludzi.

      Usuń
  3. Drzewa, w dużych miastach nie mają łatwo, to prawda. Moim zdaniem problemem jest raczej kiepski dobór gatunków drzew, do obecnych warunków panujących w miastach. Wszystkie te piękne Wiśnie, i Lipy źle znoszą warunki miejskie. Za Platany i Grusze, ze starszych nasadzeń, potwierdzają tylko teorię, że są idealnymi drzewami miejskimi. Dodam jeszcze tylko, że z moich doświadczeń wynika, iż drzewa w większych, lub mniejszy donicach radzą sobie zwykle gorzej, niż te wysadzone w 'gruncie'.

    OdpowiedzUsuń