Kolejny dzień, kolejny wyjazd i jedziemy zupełnie w inną stronę.
Wschodnie krańce Polski, dawne posiadłości Sapiehów, tereny leżące nad Bugiem i Wieprzem.
Spokojne i ciche, mniej samochodów niż na Warmi i Mazurach. Domy starsze i mniej zamożne. Ogródki zadbane i bardziej tradycyjne. Nie ma agroturystyki i trudno gdzieś zjeść obiad.
Tracimy nawet zasięg komórek wchodząc w roaming białoruski.
Odwiedzamy kilka miejscowości, gdzie obok siebie i cerkiew, i bazylika, i dawna synagoga.
Poprzednio nie udało nam się dojechać do Jabłecznej, nic dziwnego, po wiosennych roztopach zazwyczaj zalewa tu szosę.
Tym razem docieramy bez przeszkód, mijając wsie, gdzie wszystko jest jak kiedyś.
Monaster św. Onufrego jest męskim prawosławnym klasztorem osadzonym w tym odludnym miejscu już w końcu XV wieku. Obecne budynki pochodzą z połowy XIX wieku i zostały współcześnie odbudowane po wojennych zniszczeniach. Klasztor nieprzerwanie pełnił istotną rolę dla prawosławnej diecezji chełmińskiej, był także miejscem kształcenia katechetów, psalmistów i dyrygentów.
W klasztorze, w zabytkowym ikonostasie można zobaczyć m.in. ikonę św. Onufrego z XII/XIII w i niewiele późniejszą ikonę Matki Boskiej Jabłeczyńskiej.
Pomiędzy budynkami rozciąga się starannie wypielęgnowany dekoracyjny ogród, nawiązujący i do ogrodów tradycyjnych, przydworskich i kompozycji całkiem współczesnych.
Czy będzie tak samo zachwycał tych którzy przyjadą tu po nas za kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset lat?
Źródełka zmieniają swoje położenie drążąc stale podłoże. Dlatego celem utworzenia reezrwatu było zachowanie miejsc "erozji wstecznej źródeł Łyny".
Tutaj zbieramy ostatnie borówki, przejeżdżamy przez uroczą miejscowość Kot i już trzeba wracać. To tylko krótki sobotni wypad...
Ale nie narzekajmy, wokół pałacu przywrócono dawny kształt parku: od frontu - klasycznego, uporządkowanego, z tyłu - o charakterze bardziej naturalistycznym, angielskim, z imponującą kolekcją unikatowych i wiekowych drzew ozdobnych.
Szpaler sztamowych purpurowych róż podsadzonych białymi odmianami okrywowymi.
Wreszcie - romantyczna różanka.
Biorąc pod uwagę, że ten rok jest dla róż trudny, doceniłam idealny stan wszystkich bujnie kwitnących krzewów.
Szkoda jedynie, że brak oznaczeń odmian i wielbicielom ogrodów pozostaje trud samodzielnej identyfikacji.
Zajrzyjcie do Łańcuta będąc w okolicach Rzeszowa, jest wart odwiedzenia o każdej porze roku!


A obok figura pod kilkusetletnim dębem.
I cytat z tablicy pamiatkowej:
W ostatni weekend wybraliśmy się w Beskid Niski, przejechaliśmy ponad 1000km, odwiedziliśmy wspaniałe, odludne zakątki, zwiedziliśmy cerkwie, pałace, dwory, kilka parków krajobrazowych i jeden park narodowy. Odwiedzonych miejsc, przejechanych zakrętów i wrażeń jak po długim urlopie...
Wędrowaliśmy drogami, których nie ma na mapie, a wokół których kipi roślinność.
Zatopiliśmy się w ciszy, bezkresie łąk pachnących miętą.
Chodziliśmy od cerkwi do cerkwi, między opuszczonymi i odżywającymi siedliskami.