W ostatnim tygodniu odwiedziliśmy skansen w Ballenberg (więcej tutaj), u podnóża Alp we wschodniej części Szwajcarii. W skansenie zgromadzono zabudowania o różnym charakterze: typowo wiejskie duże zagrody, domy rzemieślników, skromne szałasy pasterzy, zamożne domy z małych miasteczek. Z wielką pieczołowitością odtworzono przy nich także ogrody, oczywiście - adekwatnie do zamożności dawnych gospodarzy.
Przy skromnych domkach, ogród ma charakter praktyczny: warzywa, owoce i zioła. Natomiast przy zamożnych domach odnajdujemy duże ogródki o charakterze częściowo ozdobnym. Poza grządkami warzywnymi, na rabatach rosną kwiaty, a furtke okala wspaniała róża pnąca.
Z zazdrością patrzyłam na wypielęgnowane niskie obwódki bukszpanowe prowadzące od różanej furtki wgłąb tego małego królestwa.
Tuż przy domu zauważyłam uroczą rabatkę typu "spontaniczny chaos, kwitnie co się wysiało". Rozpoznałam tu złocień maruna, werbenę i coś nie znanego, ale jak wspaniale dobrane kolory!
Zachwyciło mnie jeszcze coś innego: na ścianie domu poprowadzona została grusza. Widziałam w książkach taki sposób przycinania i naginania gałęzi drzew owocowych. Często stosuje się go w ogrodach angielskich i niemieckich. Pomyślałam, że zaplecze w postaci ściany domu stanowi także dodatkową zimową ochronę dla drzewa.
A całe obejście, należące niegdyś do zamożnego fryzjera, wygląda tak (spójrzcie na gruszę!).Kolejny raz pomyślałam, jak dobrze, że w skansenach dba się też o miłośników ogrodnictwa, jak wiele inspiracji dostarczają takie wycieczki!
Skansen "odrobinę" odmienny od polskich, ale równie piękny i sentymentalny. Zieleń zdecydowanie wzbogaca skansen i daje inspirację!
OdpowiedzUsuńFajnie jest odwiedzić takie miejsce, tyle uroczych zakątków. Podoba mi się wykorzystanie warzyw w stworzeniu ogrodu czyli połączenia pięknego z pożytecznym.
OdpowiedzUsuńOdkryłam właśnie ten Twój drugi blog, jest fascynujący! Mój teść przywiózł ze Szwajcarii pomysł na takie prowadzenie gruszy, był tym zachwycony :)
OdpowiedzUsuń