sobota, 23 sierpnia 2014

Kolorowe donice zamiast...

Spacer po centrum Warszawy, o którym pisałam tutaj, doprowadził mnie do placu Powstańców Warszawy, który w ostatnich tygodniach został również odświeżony. W związku z budową metra, przez długie tygodnie były tam wykopy, parkany i zawsze zbyt mały parking. Obecna, nowa wersja wygląda tak:
Można powiedzieć, że jest pewna rytmiczność: słupki, słupki z łańcuchami, latarnie, znaki drogowe, parkomaty, kolorowe samochody, kolorowe donice, tylko dlaczego nikt tu nie odpoczywa, nikt tu nie siedzi, nie ma ludzi z psami... Czy taka aranżacja zachęca do tego, aby przemknąć między samochodami, przejść między słupkami i usiąść na ławeczkach na środku betonowego placu otoczonego z każdej strony oknami ponurych budynków?
Nowoczesne ławeczki pomiędzy donicami, nie zachęcają do odpoczynku. Siedząc na nich jest się odsłoniętym, w samym środku hałasu, spalin i zgiełku miasta. A mizerna zieleń w kolorowych donicach nie zmienia tego wrażenia.
Oczywiście, można powiedzieć, że lepsze takie kolorowe donice z krzewami i pelargoniami bluszczolistnymi niż nic. Pamiętam jednak, że jeszcze kilka lat temu wzdłuż fasady banku rosły topole włoskie, a centralny parking okalały lipy. Wiem, że drzewa w środku miasta cierpią, wiem, że usychają. Ale wiem też, że zarówno mieszkańcy jak i przechodnie potrzebują ławeczek, skwerów czy ładnych kwietników.
Publikowane kilka lat temu plany rewitalizacji placu zakładały powrót do wersji przedwojennej, w której zamiast parkingu był zielony skwer z dużymi drzewami, co widać m.in na pocztówkach tutaj.
Dzisiaj jest to co jest. Niezniszczalne iglaki w betonowych donicach wzdłuż banku i krzewy w kolorowych donicach na parkingu.
Może dobrze, że sąsiednie budynki to biurowce, a mieszkańcy tych troszkę dalszych mają odrobinę zieleni na podwórkach i skwerach zachowanych między domami.
 
 

10 komentarzy:

  1. Energetyczne kolory to chyba jedyny atut. Rzeczywiście brakuje drzew, cienia, intymności. No cóż, może jednak ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli nie tylko we Wrocławiu robi się takie nieprzyjazne człowiekowi aranżacje przestrzeni miejskiej :( U nas najlepszym przykładem jest plac Nowy Targ i rynek na Psim Polu - oba przemyślane, oba odnowione za duże pieniądze i oba zupełnie nie zachęcają do tego aby przysiąść i odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie nie wiadomo po co w ogóle robić takie placyki, skoro i tak nikt z nich nie korzysta, może już lepiej nie udawać i zrobić wielki parking? Szkoda mi tylko mieszkańców i przechodniów, którym zabiera się przyjemność bycia w mieście...

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy kolorowy akcent w mieście :)
    Tylko najbardziej mnie martwi brak drzew ;/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak piszesz, ja tez uważam, ze kolorowe donice nie są złe, ale szkoda że są jedynym elementem tego skweru. Wyobrażam sobie, że wyglądały by lepiej na placu gdzie są budynki bardziej nowoczesne, a ten plac jest zamknięty przez takie straszne ponure i dość tradycyjne elewacje...Więc kolor je rozwesela, ale wcale nie zachęca do faktycznego odpoczynku...

      Usuń
  4. To rzeczywiście marna namiastka zieleni, brakuje drzew. Niestety w wielu miastach dominuje beton. Może dlatego ludzie tak chętnie uciekają na "łono natury".
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie pomyślałam, nie lubię chodzić przez ten plac, unikam go. Jest taki betonowo-pusty... Zawsze przemykam bocznymi uliczkami, gdzie są niewyszukane skwery między domami...

      Usuń
  5. Jakaś dziwna moda zapanowała obecnie na te przerośnięte donice! Podobne spotkałam min w Londynie. Niezbyt ładne, średnio użyteczne, dają jedynie namiastkę zieleni... Szkoda.. bo to co mogłoby być pięknym skwerem, miejscem wytchnienia okolicznych mieszkańców, jest nijakie, bez polotu i mimo żywych kolorów smutne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobają mi się. Lepsze to, niż goły beton.

    OdpowiedzUsuń
  7. Radośniej się robi, gdy tak kolorowo :)

    OdpowiedzUsuń