Są miejsca magiczne, nastrojowe, wyjątkowe. Trudne do oceny w kategoriach ładne/nieładne, raczej przyjmowane takimi jakie są. jednym z takich miejsc jest unikalny park w Krakowie czyli Planty Krakowskie...
Nie mieszkam w Krakowie, choć część moich rodzinnych korzeni się przez Kraków przeplotła. Nie odwiedzam też Krakowa bardzo często. Jednak, gdy myślę o Plantach, mam przed oczami właśnie ten obraz...
Planty o świcie, S.Wyspiański, 1894 |
Planty z końca XIX wieku, Planty bezlistne, Planty kasztanowcowe...
Gdy odwiedziliśmy Kraków w połowie listopada, oczywistym był spacer po plantach, na których wiele drzew jest już prawie bezlistnych, a inne właśnie tracą ostatnie, kolorowe listki.
Odwiedzając znane miejsca kolejny raz, odkrywam je na nowo, zwracając uwagę na inne elementy. Tym razem była to wspólna aranżacja roślin i rzeźb. Moją uwagę zwróciły prawie bezlistne buki, o gładkiej, szarej korze, ocieniające pomnik Grażyny i Litawora.
Grażyna i Litawor, Alfred Daun, 1884 |
Wieczorny spacer przyniósł zachwyt nad wielowymiarową kompozycją przy pomniku Artura Grottgera.
Artur Grottger, Wacław Szymanowski, 1903 |
A ostatnie liście na lipach stanowiły delikatne tło dla pomnika Mikołaja Kopernika.
Mikołaj Kopernik, Cyprian Godebski, 1900 |
I tylko całkiem współczesna sowa, stała samotna, pozbawiona sowiątka, które ktoś ukradł.. Groźne cienie lipowych gałązek za plecami, smutne spojrzenie - jest w tej sowie pewien niepokój...
Sowy, Bronisław Chromy, 1961 |
Planty w listopadzie mają w sobie coś magicznego, trudno powiedzieć, czy bardziej dzięki dywanowi z opadłych liści czy współistnieniu architektury, historii, sztuki i przyrody...
A po spacerze wokół Plant, udaliśmy się na małe co-nieco do restauracji, gdzie na ścianie widok na Planty i Wawel, prawie jak u Wyspiańskiego, tylko troszkę bardziej kulinarnie...
A o pani miłorzębowej na Plantach pisałam tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz