poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Klasztorny ogród w Jabłecznej







Kolejny dzień, kolejny wyjazd i jedziemy zupełnie w inną stronę.



Wschodnie krańce Polski, dawne posiadłości Sapiehów, tereny leżące nad Bugiem i Wieprzem.


Spokojne i ciche, mniej samochodów niż na Warmi i Mazurach. Domy starsze i mniej zamożne. Ogródki zadbane i bardziej tradycyjne. Nie ma agroturystyki i trudno gdzieś zjeść obiad.


Tracimy nawet zasięg komórek wchodząc w roaming białoruski.


Odwiedzamy kilka miejscowości, gdzie obok siebie i cerkiew, i bazylika, i dawna synagoga.


Poprzednio nie udało nam się dojechać do Jabłecznej, nic dziwnego, po wiosennych roztopach zazwyczaj zalewa tu szosę.
Tym razem docieramy bez przeszkód, mijając wsie, gdzie wszystko jest jak kiedyś.


Monaster św. Onufrego jest męskim prawosławnym klasztorem osadzonym w tym odludnym miejscu już w końcu XV wieku. Obecne budynki pochodzą z połowy XIX wieku i zostały współcześnie odbudowane po wojennych zniszczeniach. Klasztor nieprzerwanie pełnił istotną rolę dla prawosławnej diecezji chełmińskiej, był także miejscem kształcenia katechetów, psalmistów i dyrygentów.


W klasztorze, w zabytkowym ikonostasie można zobaczyć m.in. ikonę św. Onufrego z XII/XIII w i niewiele późniejszą ikonę Matki Boskiej Jabłeczyńskiej.

Pomiędzy budynkami rozciąga się starannie wypielęgnowany dekoracyjny ogród, nawiązujący i do ogrodów tradycyjnych, przydworskich i kompozycji całkiem współczesnych.
Czy będzie tak samo zachwycał tych którzy przyjadą tu po nas za kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset lat?


3 komentarze:

  1. Jabłeczną od wielu lat chciałabym odwiedzić, ciągle jednak umyka. Zachęciłaś mnie. Fakt, trwanie kościołów, ponadczasowość, trudna do ogarnięcia. I ta myśl, że nie ma wśród żywych tych, którzy patrzyli na to co my w danej chwili.....Takie myśli nachodzą mnie gdy dojeżdżam do takiego miejsca, jak i gdy je opuszczam. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mażenko, trzeba koniecznie tam pojechać. Tam a potem do Kodnia.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Magdo, z przyjemnością przeczytałam o Pani nadbużańskiej wyprawie, okolice nadbużańskie i Polesie często przemierzam jako przewodnik PTTK, a jeszcze chętniej snuję się po nich prywatnie. przy następnej bytności w tych stronach proszę się odezwać :)

    OdpowiedzUsuń