Nasze wyjazdy niekiedy są zaskakujące. Późną wiosną 2017 roku mieliśmy zaszczyt wzięcia udziału w seminarium historycznym odbywającym się na Pokuciu, na Ukrainie. Nasze wykłady były częścią spotkania we wsi Rafajłowa, leżącej u podnóża Gorganów. Gorgany uznawane są za jedną z bardziej dzikich, niedostępnych części Karpat Wschodnich, głównie z powodu braku sensownego zaplecza turystycznego. To co dla niektórych jest wadą - dla nas jest zaletą. Przeglądając mapę w poszukiwaniu trasy jednodniowego spaceru po zakończeniu seminarium, znaleźliśmy tajemniczy napis: Wysokogórski Park Dendrologiczny. To był nieznany cel naszej wycieczki...
Gorgany zamykają perspektywę ponad wsią |
Wędrując w ukraińskich Karpatach, należy przyzwyczaić się, że nic nie jest takie jak u nas. Nie ma turystów, nie ma autobusów, nie ma schronisk. Oznakowane szlaki są lub ich nie ma, a informacja turystyczna na miejscu nie istnieje, podobnie jak bogata dokumentacja w internecie. Istnieją natomiast bardzo dokładne mapy, kompas, zapał i entuzjazm pozwalający na samotną eksplorację tak pięknych okolic.
Zaopatrzeni zatem w kilka różnych map, kompas i drugie śniadanie wyszliśmy na szlak w kierunku Wysokogórskiego Parku Dendrologicznego, nie spodziewając się zupełnie co nas czeka. Spacer powyżej wsi Rafajłowa prowadził drogami przez łąki, ponad łąkami, ścieżkami wydeptanymi przez krowy. W pewnym momencie zobaczyłam grupę tawliny jarzębinolistnej ze zmurszałą tabliczką i już wiedziałam, że to nasz cel...
Pierwszy znak - to tu! |
Ten unikalny Park Dendrologiczny, został założony w 1967 roku i nie jest parkiem w miejskim rozumieniu. To raczej otwarty leśny ośrodek doświadczalny z własną szkółką, w którym prowadzi się obserwacje różnych gatunków roślin. Wydaje się, że nasadzenia mogą być próbą sprawdzenia, czy można wprowadzić lokalnie do uprawy nowe gatunki roślin, choć ich dobór jest dość zaskakujący.
Wśród nasadzeń znajdziemy wiele gatunków raczej ogrodowo/parkowo miejskich - tak jak tawlina czy kasztanowiec. Co ciekawe - opisy odnoszą się do porównania warunków wzrostu w Moskwie, które przecież są zupełnie inne niż w Karpatach. Prawdopodobnie wynika to z braku dostępu do anglojęzycznej literatury i skupienia się na terenie dawnego ZSRR.
Kolejnym pięknym, choć kontrowersyjnym pomysłem jest nasadzenie odmian bordowolistnych. Zupełnie nie wiem, jakie może być ich zastosowanie w gospodarce leśnej?
Piękne bordowe buki, w środku puszczy... |
Kolejnym dziwnym przykładem jest kwatera obsadzona kilkoma gatunkami i odmianami świerków, w tym nawet- odmianą wężową, które niestety nie czują się tu zbyt dobrze...
Porażka to też wynik |
To co było dla mnie ciekawe, to teren własnej szkółki, swoistego rozsadnika, gdzie widać, że stale produkowane są tutaj siewki wielu gatunków drzew iglastych.
Rozsadnik czy raczej roz-siewnik |
Na terenie tego leśnego rozsiewnika, w równych rządkach przychodzą na świat modrzewie, świerki, jodły... To będzie przyszłość puszczy wokół...
Najpierw maleństwa...niczym koperek |
Przy rozsadniku jest nawet parking (dla ciężarówek!), znajdujemy tu także tablicę z pełnym opisem i miejsce odpoczynkowe. Jest miło, czysto i schludnie, a widoki na pasma Gorganów rewelacyjne . Tylko te czerwone buki jakoś mnie drażnią...
Po prostu piękne miejsce |
Ten unikalny park dendrologiczny, funkcjonuje już równe 50 lat. W roku 1983 został przekształcony w rezerwat, co nie jest dokładnym odzwierciedleniem naszego znaczenia tego słowa. Widać, że jest to ciągle żywy kompleks poletek doświadczalnych dla tutejszych leśników. Analiza listy gatunków wymienionych na tablicy informacyjnej wskazuje, że mają oni fantazję. Poza kilkoma gatunkami roślin leśnych: jak świerki, sosny czy jarzębiny mamy także nasadzenia róży angielskiej (nie znaleźliśmy) i wspomnianych już odmian wężowych świerków..
Dokładny opis i mapa - odnajdujemy ją przy parkingu dla ciężarówek |
Jest to wyjątkowo ciekawe miejsce dla wielbicieli drzew i krzewów. Taka ciekawostka leżąca z boku najbardziej uczęszczanych szlaków w najbardziej dzikiej części Karpat. Nie będzie zatem opisu jak tam dotrzeć, bo nie jest to proste. Trzeba dojechać do podnóża Gorganów, wziąć marszrutkę lub ciężarówkę do wsi, a potem to już tylko - mapa i kompas :)
Polecam też takie wyprawy, warto!
Dobre mapy! Zapisuję, żeby nie zapomnieć: http://bukowiny.blogspot.com/2017/07/wschodniokarpackie-mapy.html
OdpowiedzUsuńO tak :)
UsuńDoczytałam na tablicy, że to arboretum. Dla pewności postanowiłam sprawdzić czy w wojsławickim arboretum, na jego www, jest informacja o statutowych założeniach celowości gromadzenia znajdujących się tu kolekcji i gatunków roślin. Nie ma!!! Czyli, że można posadzić wszystko co się podoba? Przypomina mi to wcześniejszą sytuację w ogrodach zoologicznych, gdzie każdy z nich mógł trzymać, co tylko chciał i to w obojętnie jakich warunkach. Lwa w klatce a niedźwiedzia w bunkrze bez okien. Czyżby arboreta były właśnie w tym punkcie, że ze sobą nie muszą współdziałać i trzymać się jakiegoś nadrzędnego celu? Na stronie Wojsławic szybciej znajdziemy informację o tym czy mozna tam jeździć rowerem i kupić piwo, niż to, czym się zajmuje statutowo. A przecież to nie park rozrywki tylko placówka badawcza. Pozdrawiam i dziękuję za wycieczkę :) ewa
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce... No i faktycznie dzikie... Gratuluję odwagi ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna wyprawa. Ciekawi mnie, czy przywoziłaś z
OdpowiedzUsuńUA jakieś sadzonki. Jeśli tak, to czy nie było
problemów na granicy ? Choruje na pewne
rośliny owocowe, nie do zdobycia w Kraju.
Ukraińcy nie chcą mi przywieźć, bo nie wolno, ale
wiem że Polakom nie robiono problemu w przypadku paru sztuk. Czy wybierasz sie jeszcze
kiedyś na Wschód ?