W lipcowym upale dobrze jest schować się w zaciszu pełnego zieleni tradycyjnego, chińskiego ogrodu. Miałam okazję ostatnio odwiedzić ogród przy Muzeum Pałacowym w Taipei na Tajwanie. Ogród był dla mnie pewnym zaskoczeniem, spodziewałam się większej liczby "orientalnych elementów". Odebrałam go jako bardzo spokojny, wyciszający i w gruncie rzeczy uniwersalny.
W gorącym, wilgotnym klimacie niezbędnym elementem ogrodu są drewniane pawilony i dające cień i schronienie przed deszczem, zadaszone spacerowe korytarze.
Centralną częścią jest rozbudowany układ wodny: jeziorka, kanały, zamieszkane tłumnie przez karpie koi i amury, dość przerażających rozmiarów. Są karmione przez zwiedzających pokarmem kupowanym w automacie stojącym na brzegu stawu.
Na wystrzyżonym w iście angielskim stylu trawniku posadzono wiele drzew liściastych, zazwyczaj utrzymujących liście przez całą zimę, nieliczne palmy, bambusy. Z niższych krzewów m.in. azalii przycięto żywopłoty.
Zaskoczeniem dla nas była ogromna ilość roślin epifitycznych, doskonale czujących się przy takiej wilgotności. Znalazłam w tym ogrodzie wiele harmonii, troszkę odległej od stylistyki tzw."orientalnych" ogrodów tworzonych w naszej części świata.
Jaka ciekawa wycieczka! I nie ma to jak zobaczyć orientalny ogród w tradycyjnym miejscu. Okazuje się, że można się zdziwić:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń