W pewnym sensie mieszkam na przedmieściach Warszawy, nasze uliczki przechodzą w leśne ścieżki, a w ogrodzie mamy sosny, które kiedyś były lasem sosnowym. warto zobaczyć jak podobne miejsca wyglądają w innych miastach. W Sztokholmie można pojechać metrem na przedmieście Jarva faltet, gdzie w lesie jest wiele wyznaczonych ścieżek rekreacyjnych: spacerowych, biegowych a nawet konnych. Oczywiście, jest to trochę substytut prawdziwego lasu, ale nie narzekajmy.
Prawie jak w książkach dla dzieci, bardzo podobają mi się kolorowe domki.
Niejednokrotnie dyskutujemy o braku spójności stylistycznej naszych miast, miasteczek. Tutaj jest inaczej: każdy dom jest trochę inny, ale są wyjątkowo spójne i bardzo tradycyjne w swojej sylwetce. Zestawienie kolorów, proporcje poszczególnych elementów są wyjątkowo harmonijne.
Jest to miejsce często odwiedzane przez mieszczuchów prowadzących dość aktywny tryb życia. Powiem nawet: jesteśmy jedynymi osobami, które idą. Mijają nas biegacze, truchtacze, rowerzyści, jeźdźcy w dowolnym wieku z uśmiechem na ustach i widocznym zadowoleniem z życia.
Za domami przechodzimy do lasu, w którym ścieżki o długości od 2 do 15 km (wersja: Extreme)są wyraźnie oznaczone, a nawet oświetlone. Daje to niesamowity komfort, nawet jeśli trasa ekstremalna chwilami kluczy i kluczy prowadząc do zagubienia wędrowców.
Zagubiliśmy się więc chwilowo na trasie ekstremalnej, spacerując w cudnym lesie, trudno było nam potem wrócić do miasta, do cywilizacji...
Ale przecież i u nas, można po prostu wyjść na spacer do lasu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz