W grudniu, w Sztokholmie dzień jest jeszcze krótszy niż w Polsce. Zupełnie niespodziewanie, parę minut po godzinie 14 zaczyna robić się szaro, a potem jest już noc. Odruchowo myślę o powrocie do domu, ale przecież mam przed sobą całe popołudnie. Całkiem nocne i ciemne, ale popołudnie. Wracamy więc do Centrum spacerując nadbrzeżem. Stopniowo zapada noc. Jest spokojnie i bardzo nastrojowo.
W oddali, na przeciwległym brzegu widać choinkę. Tam, przy budynkach Parlamentu i pałacu Królewskim zazwyczaj zbierają się turyści. A my idziemy brzegiem zamożne, ekskluzywnej dzielnicy, mijając stare uśpione jachty i statki wycieczkowe.
Pozdrawiam!
Ta bliskość wody jest niesamowita, zawsze mnie urzeka..
OdpowiedzUsuńCudna jest, prawda? I to, że miasto żyje z tą wodą, tak inaczej niż u nas!
UsuńPozdrawiam,
M.
Te wszystkie domy na nabrzeży są wspaniałym miejscem do życia, ale ta szybko zapadająca ciemność zimą dla mnie niestety nie do przyjęcia.
OdpowiedzUsuńTak, trudno się przyzwyczaić. A kamienice są tak ekskluzywne, tak dostojne, jakbyśmy byli 100 lat temu...
UsuńPozdrawiam!
m.
Szkoda, że tak wcześnie robi się ciemno.
OdpowiedzUsuńCo robić, trudno. Ale za to latem późno albo wcale!
UsuńTrzymajmy się dobrych myśli!
Pozdrawiam,
m.
Piękny spacer. Nawet w grudniu może być ładnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń